(fot. Sławomir Burzyński)
Co wolno na balkonie? Grać w piłkę, grillować, opalać się w stroju topless – a nawet bardziej – czy nawet biegać maratony. Do czasu, aż nie zdenerwujemy sąsiadów.
Przymusowa domowa izolacja sprawia, że wyszukujemy zajęcia w czterech ścianach, a posiadacze balkonów są wniebowzięci. Pytanie tylko, jak z tego szczęścia korzystać nie narażając się na wizytę miejskich strażników lub nawet policji.
– Są ogólne reguły porządku domowego, przyjęte i uchwalone przez wspólnoty. Dotyczą one również części wspólnej, czyli klatek schodowych i balkonów – mówi Łukasz Paruzel, prezes Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej.
Skierniewicki ZGM administruje 160 budynkami wielorodzinnymi. W ponad połowie z nich są balkony.
– Wprawdzie nie mamy reguł mówiących, jak można się zachowywać na balkonie, ale mam takie przekonanie, że niedozwolone jest wszystko, co zakłóca mir domowy sąsiadów. Na przykład rozpalanie grilla – uważa prezes.
Chodzi o powodowanie zagrożenia pożarowego z grilla opalanego węglem drzewnym, za co grozi kara, ale... Zakaz nie dotyczy grilla elektrycznego, z którego można korzystać również w mieszkaniu. Wprawdzie woń piekącego się mięsiwa może drażnić wrażliwe nosy sąsiadów, jednak w Polsce do tej pory nie uchwalono tak zwanej ustawy odorowej i brak przepisów odnoszących się do uciążliwych zapachów.
Nie można też zakazać palenie na balkonie papierosów – w przeciwieństwie do klatki schodowej czy piwnicy – bo nie jest to wykroczeniem, a co za tym idzie policja czy straż miejska nie może ukarać palacza mandatem. Sąsiedzi jednak cierpią.
Regulamin porządku domowego Skierniewickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, dysponującej ponad 120 budynkami, w których większość mieszkań ma balkony, ich kwestię ujmuje w punktach mówiących o podlewaniu kwiatków – w żadnym razie zbyt obficie – oraz ich mocowania. Skrzynek z kwiatami nie wolno umieszczać na zewnątrz, by w razie wiatru nic nie spadło na głowy przechodniów.
Sąsiadom czy wspólnocie mieszkaniowej nie przysługuje też prawo decydowania o ubiorze, w jakich zechcemy wyjść na balkon. Ciepłe dni wręcz prowokują to korzystania ze słońca, a więc zrzucenia części (albo nawet bardziej) odzieży.
– To jego sprawa, jak ktoś się opala – uważa prezes Tułacz. – Nie mamy interwencji w sprawach balkonowych, choć ostatnio ludzie dzwonią częściej niż zwykle. Chodzi im o to, żeby po prostu się wygadać, bo siedzą w domu – dodaje.
W czasie, gdy znaczna część mieszkańców ogranicza swoje wyjścia z domów, straż miejska nie odnotowała jednak żadnych zgłoszeń dotyczących „balkonowych uciążliwości”.
– Sam byłem tydzień na kwarantannie i w domu da się wysiedzieć – zapewnia Artur Głuszcz, komendant SM.
Sławomir Burzyński
ostatnie aktualności ‹Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 6
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
A co z trzepaniem dywanów na balkonie?