Zdjęcie zrobione ukradkiem telefonem komórkowym i zamieszczonym w wirtualnej przestrzeni zrobiło prawdziwą furorę. Sygnalista informował: „Na Sienkiewicza Panowie wieszą pod znakami parkowania takie tabliczki. Czy ja dobrze rozumiem, że idziemy w jakieś parkometry, czy może nasze misiaczki z policji będą jeździły i pstrykały foty samochodom co godzinę?”

Obywatel treść znaków pojął, jak należy, ale jak tłumaczą urzędnicy praktyka egzekwowania nie uderzy rykoszetem w tych, na czyj wniosek tabliczki powstały.

– Te znaki mają pozwolić karać osoby, które zostawiają auta na cały dzień. Mieszkańcy oczekiwali od nas takiego właśnie rozwiązania – przekonuje burmistrz Józef Grzegorz Kurek. – Nikt nie będzie czepiał się pań, które poszły do fryzjera. Co byśmy nie zrobili, jakbyśmy nie zrobili, pewno zadowoleni nie będą wszyscy. W perspektywie, chcąc uporządkować kwestie parkowania na Warszawskiej i Sienkiewicza być może będzie trzeba wziąć pod uwagę inną formę regulacji. Na razie, nie ustawimy parkometrów. Teraz chcemy wyeliminować te osoby, które z premedytacją zostawiają auta na cały dzień. Mamy podstawę ukarania delikwentów – wyjaśnia burmistrz.

Pytany o szczegóły, podkreśla, że egzekwowaniem zajmować się będzie policja, ale on osobiście nie wyobraża sobie, by mundurowi odliczali czas zmotoryzowanym pozostawiającym tu auta. Wyobraźnia samorządowca podpowiada raczej, że pomocnymi w dyscyplinowaniu delikwentów będą obywatele. Wyposażeni choćby w aparaty fotograficzne w aparatach są w stanie udokumentować łamanie prawa przez szczególnie zatwardziałych.