(fot. OSP Radziejowice)
Strażacy z OSP Bartniki pomagali w dogaszaniu pożaru hali produkcyjno-magazynowej w Ołtarzewie. Na miejscu przez kilkanaście godzin pracowało w sumie około 50 zastępów (ponad 200 strażaków).
Do pomocy przy dogaszaniu hali zakładu zajmującego się produkcją opakowań z tworzyw sztucznych strażacy z Bartnik zostali zadysponowani w czwartek (11.01) po południu. Do Ołtarzewa pojechali też ochotnicy z Radziejowic i Nowych Kozłowic, a także zastępy z JRG Żyrardów.
– W powiecie żyrardowskim jest kilka jednostek wytypowanych do działań, w razie pożarów dużych obiektów, to tzw. pluton „Fabryka”, do którego należy także nasza jednostka – mówi Krzysztof Sobczyk, prezes OSP Bartniki. – Obiekt, który jedziemy gasić w ramach plutonu niekoniecznie musi się znajdować na terenie naszego powiatu. Tak też było z wyjazdem do akcji do Ołtarzewa.
Zastępy zadysponowane w powiatu żyrardowskiego w czwartkowe (11.01) popołudnie miały najpierw zbiórkę w żyrardowskiej PSP. Stamtąd wozy ruszyły w drogę do gminy Ożarów Mazowiecki.
– Nasze działania polegały na dogaszaniu obiektu – mówi prezes. – Na miejscu pracowały koparki, którymi prowadzono prace rozbiórkowe. Strażacy natomiast dogaszali tlące się jeszcze elementy. To zadanie nie było łatwe, bo znajdowało się tam dużo plastikowych i foliowych materiałów.
Pożar hali wybuchł przed południem. Ogień strawił obiekt z całym wyposażeniem. Strażacy, którzy pierwsi dotarli na miejsce akcji ewakuowali sześć osób z hali i siedem z części biurowej. Jedna z nich została poparzona. Niestety, w zgliszczach znaleziono ciało jednej osoby. Ranny został też jeden ze strażaków.
O ile opanowanie ognia zajęło strażakom kilka godzin, dogaszanie tego, co z hali zostało trwało o wiele dłużej. Ochotnicy z Ożarowa Mazowieckiego na miejsce wracali jeszcze kilka razy w ciągu kolejnych dwóch dni. W sumie w na miejscu w różnym czasie pracowało około 50 zastępów, tj. ponad 200 strażaków, w tym grupa chemiczna, która kontrolowała jakość powietrza nad Ołtarzewem.
– W ramach Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego zdarzają nam się działania w innych powiatach – mówi Krzysztof Sobczyk. – O tym, czy jest potrzebne nasze wsparcie poza naszym terenem decyduje stanowisko kierowania. Pracowaliśmy m.in. podczas powodzi i podtopień w okolicach Płocka czy Góry Kalwarii.
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.