Dwór w Pertykozach przechodzi remont. (Justyna Napierała)
Petrykozy bez gospodarza nie istnieją, te niemal prorocze słowa wypowiedział podczas osiemdziesiątych urodzin Wojciecha Siemiona, jego przyjaciel i poeta Józef Pless. Wojciech Siemion dodał, że Petrykozy nie istnieją bez przyjaciół, ci tworzą wartość spotkań, radość zabawy, bycia w sztuce. Dwór był miejscem szczególnym, to tutaj słynny aktor utworzył galerię sztuki ludowej, zapraszał na wieczory patriotyczne, to tutaj podczas jego osiemdziesiątych urodzin odbył się festiwal sztuki, czyli tydzień wydarzeń promujących różne jej gałęzie. Niestety po śmierci artysty i pożarze miejsce niszczało.
Przypomnijmy, do niewielkiej mazowieckiej wsi przyjeżdżały wycieczki z całego kraju, to tutaj uczniowie recytowali poezję, zawiązała się Unia Poetycka.
W dworku kręcone były sceny do filmów między innymi: „Szatan z siódmej klasy” czy „Szwadron”.
Dworek trafił do Siemiona w 1969 roku jako bardzo zaniedbany obiekt, aktor wraz z małżonką Jadwigą zwaną przez męża Piwko sami go odrestaurowali.
Na poddaszu była galeria prac malarskich między innymi Zdzisława Beksińskiego, Jerzego Dudy-Gracza, Leona Tarasewicza, Edwarda Dwurnika czy Jana Dobkowskiego ale także artystów ludowych wśród nich Szczepana Muchy.
Wokoło dworku powstał skansen, w którym była stara chałupa z Krosna, koźlaki z Chudolipia, karczma ze Skuł i warsztat kowalski.
– Tutaj u nas tętniło życie, przyjeżdżali turyści, Wojciech Siemion miał wiele pomysłów, był otwartym człowiekiem, kiedy zginął bardzo go zabrakło – mówi Mirosław Sadkowski sołtys sołectwa Petrykozy.
2010 rok był dramatyczny. W kwietniu w wypadku drogowym zginął Wojciech Siemion, podróżował razem ze swoją żoną Barbarą Kasper- Siemion.
Kobieta przeżyła, aktor poniósł śmierć na miejscu, miał 82 lata.
Jeszcze przez krótki czas Barbara Kasper- Siemion mieszkała w Petrykozach.
Później doszło do kolejnej tragedii, w 2013 roku w dworze wybuchł pożar.
Wszystko zaczęło się od garażu, później już ogień trawił cały budynek.
Od tego momentu, przez wiele lat dworek niszczał, wyglądał coraz gorzej aż do tego roku.
Obiektem zajął się syn Wojciecha Siemiona, właśnie trwa jego remont.
Ściany już wysuszone, jest nowy dach, teren został uporządkowany.
Wszystko wskazuje na to, że w tym roku miejsce może zyskać dawny blask.
– Myślę, że syn Krzysztof będzie kontynuował dzieło swojego ojca i będzie to nadal miejsce spotkań i sztuki – mówi sołtys sołectwa Petrykozy.
Dworek za czasów świetności był bardzo pielęgnowany, zadbany, w 1984 roku Wojciech Siemion został wyróżniony jako najlepszy użytkownik obiektu zabytkowego w Polsce.
Tu zawsze jest cicho i spokojnie, mawiano. Każdy, kto tu przyjechał czuł się jak u siebie, dla nikogo nie zabrakło dobrego słowa.
Justyna Napierała
ostatnie aktualności ‹Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 135
3Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Pobliski skansen to dziś jedna wielka ruina. Już chyba nie do odtworzenia.
Wojciech był koneserem sztuki ludowej i współczesnej, miał ku temu możliwości i koneksje... pożar wiele cennych rzeczy strawił... zbiory były ogromne. Zabezpieczenie nie było doskonałe skoro wybuchł pożar. A co sie stało ze zbiorami nikt do końca nie stwierdził..jest dużo w tym niejasności....
Mój tato miał okazję "poznać Pana Siemiona....bardzo niekorzystny wizerunek. Niesympatyczny, napuszony z nikim się nie przywitał ....był prywatnie w jednym z wrocławskich ogólniaków. Przyszedł do szkoły w której uczył się jego bratanek.
Bardzo mi się podobają wszystkie komentarze ,nareszcie widać ,całą prawdę a nie te banialuki wypisywane przez pseudo dziennikarzy!!
Którzy mieszańcy tak się cieszą? Bo ja mieszkam w Petrykozach i nie specjalnie mnie oraz mieszkańców z którymi rozmawiam interesuję to czy Pan Siemin odbuduje dworek czy nie. Szkoda oczywiście bo zabytek super, ale właściciele niemili, niesympatyczni wręcz ordynarni odnoszę wrażenie, że szczególnie dla mieszkańców.
Koźminek czeka na zwrot klamek z pałacu Mieleckich, które zaiwanił aktor do swojego dworku.
Nie w 1969 roku, skąd macie takie informacje.
poniósł śmierć na miejscu???? Przecież zmarł po trzech dniach w szpitalu w Warszawie. Syn opiekował się posiadłością od śmierci ojca przecież. Dworek przez 6 lat stał i niszczał i nitk nawet nie śpieszył by budynek bez dachu zabezpieczyć, chociażby prowizorycznie przed opadami deszczu i śniegu
Edytowany: ponad rok temu
xD