Jacek Borowiec z synem Mikołajem który też tak jak tata, kocha starą motoryzację. (Justyna Napierała)
W tym roku nie odbędzie się tradycyjny zlot pojazdów zabytkowych w Mszczonowie z powodu pandemii, ale miłośnicy starych aut z duszą, przygotowują się na kolejny sezon. W czasie pandemii zabrali się za renowację aut, często ze zbiorów rodzinnych. Jacek Borowiec z Mszczonowa, zawodowy kierowca, swoją pasją zaraził syna, Mikołaja, którzy marzy o syrence.
Rodzina w kolekcji ma prawdziwe cacka, z największym sentymentem podchodzi do starego poloneza, który został odrestaurowany, podarował go Jackowi, wujek Zenon.
– Dziś polonez ma 33 lata i trzyma się świetne, został od podstaw odnowiony. Zawsze korzystam z oryginalnych części – mówi Jacek Borowiec.
W kolekcji też syrenka, którą w latach 70. jeździł znany w Wołominie, szewc. Bardzo ją oszczędzał, na przejażdżki wybierał się jedynie w niedziele, auto na liczniku ma przejechane zaledwie 60 tys. kilometrów.
Samochodów został wyprodukowany w Warszawie, na Żeraniu.
Po syrence w zbiorach pojawił się trabant, który należał przez długi czas do burmistrza Mszczonowa Józefa Grzegorz Kurka.
– Trabantem można się rozpędzić nawet do 120 km/h – podkreśla pasjonat motoryzacji z Mszczonowa.
Trabant jest z roku 1979, na liczniku ma 60 tys. kilometrów.
W rodzinnej kolekcji, oprócz aut, są też stare rowery, wózki czy urządzenia wyposażenia domu.
Justyna Napierała
ostatnie aktualności ‹Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 7
1Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Brawo Panowie. Świetne hobby i misja. Dzięki Wam historia polskiej motoryzacji jest wciąż żywa.