– Cele mam wysoko postawione i małymi kroczkami do nich zmierzam – przyznaje Wiktoria. – Najważniejsza jednak w życiu jest dla mnie rodzina, bliscy. Szczera miłość i przyjaźń to fundament szczęśliwego życia – przekonuje. ( Fot. Joanna Młynarczyk)
–Chcę być przykładem dla ludzi młodych, że warto mieć ambicje, piąć się małymi kroczkami do góry – mówi Wiktoria Wojnarowska. – Jeżeli bardzo chcemy, nasze marzenia mogą się spełnić, musimy w to wierzyć – dodaje. Młodziutka mszczonowianka poza studiami i pracą ma wiele zainteresowań – maluje, śpiewa, tańczy, gra na klarnecie, interesuje się motoryzacją, uwielbia gotować, a ostatnio zaczęła projektować tatuaże.
– Na wszystko musi znaleźć się czas – mówi Wiktoria.
Jest młoda, mądra i bardzo ambitna. Do tego pełna wiary w siebie, energii do działania. Pozytywnie podchodzi do życia. Wiktoria Wojnarowska każdy dzień zaczyna z uśmiechem.
– Pozytywne nastawienie motywuje mnie do działania. Ja po prostu wierzę w siebie, wierzę, że mogę – mówi.
Jako nastolatka trafiła do orkiestry dętej OSP Mszczonów. Została marżonetką. W straży została na dłużej.
– Chodziłam wtedy na judo, ale zrezygnowałam na rzecz marżonetek, Tańczyłam, a także grałam na klarnecie. Nasz świętej pamięci kapelmistrz Jacek Zielonka, przekonał mnie jednak, że bardziej przydam się w orkiestrze i tak zostałam jej członkiem – opowiada Wiktoria.
Wiktorię od dziecka pasjonuje także malarstwo i rysunek.
– Mama do dziś wspomina, jak wygrałam konkurs plastyczny w przedszkolu. Miałam niespełna cztery lata, namalowałam – jej zdaniem – piękne bociany, zupełnie z wyobraźni – opowiada. – Rysunek ten mama dalej przechowuje w szafie, ale dopiero nauczycielka plastyki w gimnazjum utwierdziła mnie w przekonaniu, że mam ciekawą kreskę, niepowtarzalną. Ponieważ jestem bardzo krytyczna wobec siebie i wymagająca, zdarzyło się, że kilka razy wyrzuciłam pracę. Mama wyciągała je z kosza, mówiąc, że są ładne, że to mój styl. Powoli to mnie przekonuje – przyznaje Wiktoria.
Przyroda, martwa natura, a ostatnio portret – to jej ulubione tematy.
– Najlepiej portretuje mi się osoby nieznajome, dlatego bliscy nie mają portretów wykonanych przeze mnie – przyznaje Wiktoria Wojnarowska.
Ostatnio mszczonowianka stworzyła także kilka projektów tatuaży.
– Bardzo chciałabym z tą moją grafiką na ciele wyjść do ludzi
Kocha gotowanie.
– Smak mam po mamie, razem lubimy rządzić w kuchni i wspólnie gotować. Doskonale się przy tym rozumiemy. Wystarczy, że na siebie popatrzymy, spróbujemy potrawy i już wiemy, czego w niej brakuje – przyznaje Wiktoria.
Danie popisowe młodej mszczonowianki to kurczak w Sosie Teriyaki z kuchni orientalnej, a na deser fondanty czekoladowe.
– Poza tym z mamą pieczemy i dobrze nam wychodzą torty, lodowe desery – zwraca uwagę.
Lubi sport. Trenowała wiele lat judo. Na koncie ma liczne sukcesy – całą gamę medali rangi powiatowej, wojewódzkiej i ogólnopolskiej. Aktualnie nie trenuje, ale myśli o powrocie do treningów.
Lubi adrenalinę.
– Od piątego roku życia jeżdżę na kładzie – mówi mszczonowianka. – Pierwszego kłada dostałam od rodziców. Potem było ich jeszcze kilka. Lubię ruch, adrenalinę – przekonuje.
Wiktoria jest absolwentką technikum ekonomicznego w Mszczonowie. Szkołę ukończyła z tytułem absolwenta roku jako wyróżniający się wynikami w nauce i aktywnością uczeń. Aktualnie jest studentką drugiego roku zarządzania na Uniwersytecie Warszawskim. Pracuje w firmie produkującej agregaty chłodnicze.
Lubi wyzwania. W tym roku wzięła udział w skierniewickim konkursie piękności organizowanym w ramach Święta Kwiatów, Owoców i Warzyw.
– Koleżanki mnie namawiały do udziału w wyborach, podkreślały, że jestem uśmiechnięta, fotogeniczna, potrafię ładnie się ruszać. A ponieważ lubię wyzwania, pomyślałam, że spróbuję – mówi Wiktoria. Poza tym dziadek Kazimierz, którego byłam ukochaną wnuczką i oczkiem w głowie, zawsze mówił do mnie Miss Polonia, zatem siedziało w mojej głowie, by spróbować sił w modelingu. Wybory były wielką przygodą, otworzyły mi oczy na nieznane, sprawdziłam się, ale przede wszystkim poczułam się pewniejsza w swoim ciele – przyznaje.
Zapytana o marzenia, nie chce się nimi dzielić, by nie zapeszyć.
– Nie jestem przesądna, ale ne zdradzę ich jeszcze, pozostawię na inną rozmowę i mam nadzieję, że jeszcze z tego powodu się spotkamy – kończy z uśmiechem rozmowę.
Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 2
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.