11 marca 2022Przeczytaj Artykuł
Galina Ilkiv i Wiktoria Dżulińska za kilka miesięcy, już jako absolwentki skierniewickiej uczelni, rozpoczną prace jako pielęgniarki. Chcą się zatrudnić w miejscowym szpitalu. Razem z kolegami i koleżankami z pierwszego roku właśnie przechodzą najtrudniejsze praktyki studenckie, jakie mogły sobie wyobrazić. Na egzaminie nie zabrakło łez, zlanych potem rąk i zwątpienia.
Galina pochodzi ze Lwowa. W czerwcu miną cztery lata, jak przyjechała do Polski. Właśnie kończy studia zawodowe na uczelni Batorego. – Przyjechaliśmy z mężem za lepszym życiem. Marzę, by pracować w skierniewickim szpitalu – mówi.
Naukowe badania dowodzą, że ludzie marzą zwykle wieczorem, przed zaśnięciem, rzadko rano i przy posiłkach. Galina ma nadzieję, że kilkadziesiąt matek z dziećmi, które w nocy w niedzielę, po kilkudziesięciu godzinach podróży, wysiadło z autobusu w Skierniewicach, do miasta przyjechało w dobrym momencie. Zmęczone poszły spać. Bezpieczne.
– W sytuacji, w jakiej znaleźli się uchodźcy, których przyjmujemy w Skierniewicach, kwaterujemy na miejscu znajduje się cała moja rodzina. Dwójka moich dzieci, teściowa – byli na Ukrainie. Pokonałam około 2 000 kilometrów, by wszystkich bezpiecznie sprowadzić do Polski. Jesteśmy w szoku, nie możemy dojść do siebie. Stan psychiczny osób, którym przyszło uciekać przed wojną jest bardzo ciężki – opowiada. Galina oprócz tego, że pomaga jako wolontariuszka sztabu kryzysowego miasta, sama przyjęła do niewielkiego mieszkania, w którym do tej pory żyła tylko z mężem – dziewięć osób, dwa koty i psa.
Zofia Komorowska ze skierniewickiej uczelni podkreśla: – Studenci właśnie przechodzą najtrudniejszy egzamin, te doświadczenia pozwolą skonfrontować się z wyobrażeniem i oczekiwaniem, jakie mają wobec wybranego zawodu. Jestem naprawdę dumna z naszej młodzieży. Do pracy w charakterze wolontariuszy, nie musiałam szczególnie namawiać – dodaje dydaktyk z kierunku pielęgniarstwo.