wydrukuj podstronę do DRUKUJ20 lutego 2019 | 15:22 komentarzy 4
Ksiądz robił to w Warszawie. Nie zaniechał u nas

Na mapie kościelnej pedofilii znalazł się duchowny w naszym regionie. Minęły lata, a to sprawy, o których wciąż trudno mówić. W każdym powiecie znajdzie się „ksiądz Jankowski”. U nas też był, w Puszczy Mariańskiej.
 

Pełna wersja artykułu, który ukazał się 24.01.br. w "Głosie Żyrardowa i Okolicy".

Fundacja „Nie lękajcie się” przygotowała mapę kościelnej pedofilii. Znalazła się na niej urokliwa miejscowość z naszego regionu. Tutaj został przeniesiony proboszcz parafii Matki Bożej Królowej Polski na warszawskim Marymoncie, marianin, ksiądz Olgierd Nassalski, który molestował dzieci. W Puszczy Mariańskiej zajmował się domem dla młodzieży „Korab”.

– Myślę, że najwyższa pora prawdę o Olgierdzie Nassalskim, księdzu-pedofilu, upublicznić – czytamy fragment artykułu z 2002 r. "Milczenie jest grzechem" wyznania Andrzeja Saramonowicza (reżysera, producenta filmowego) jednej z ofiar, za to wyznanie został przed laty publicznie potępiony.

Pod koniec roku, gdy wybuchła afera z księdzem Henryk Jankowski wówczas Saramonowicz przypomniał swoim krytykom, jakie spotkało go potępienie za wyznanie. Wątek biograficzny był fragmentem artykułu "Milczenie jest grzechem".  On był ofiarą, 10-letnim chłopcem z warszawskiej parafii. W pamięci byłego ministranta Nassalskiego nie umarł.

– Później przeniesiono go do odludnej parafii Puszcza Mariańska. Powszechnie uważano, że władze kościelne postanowiły go usunąć, bo jego pedofilskie skłonności stawały się coraz jawniejsze – komentował w swoim materiale Saramonowicz.


Marianin, Olgierd Nassalski zmarł w 1996 roku. W Puszczy Mariańskiej nie ma już nawet  kościoła, w którym bywał. Spłonął. Napotkani miejscowi tłumaczą, że już księdza nie pamiętają. Że nic się u nich nie działo. A jednak czasem odżywa w pamięci.

Musi pan obiecać

– Musi mi pan zagwarantować pełną anonimowość. Ja, a przede wszystkim moja rodzina mogłaby, bardzo dużo stracić – opowiada Roman (imię zmienione – przyp. red.) mieszkaniec gminy Puszcza Mariańska.

Przygotował się do rozmowy. Przerzuca świadectwa z religii. Na jednym widać zaświadczenie, był 33 godzinach,w tym 6 nieobecności nieusprawiedliwionych. Gdy wchodzą domownicy, przerywa rozmowę. Czeka, aż wyjdą z pokoju. Ani razu nie pada słowo molestowanie. Padają inne. Zdzisław pokazuje zdjęcie na komórce. To nie Nassalski.

– Teraz do mnie te wszystkie sprawy wróciły. Najpierw opowiem o nim, potem przejdę do Nassalskiego. To ksiądz Czesław, też już nie żyje. To była pierwsza, druga klasa przed pierwszą komunią. Moja lekcja religii wyglądał tak, na salce katechetycznej po jednej stronie siedziały dziewczynki, po drugiej chłopcy. Ksiądz Czesław brał dziewczynki na kolana. Za całowanie z języczkiem była chińska gumka do ścierania albo ołówek z gumką. To były czasy głębokiej komuny. Paczki z darami przychodziły na parafię z Zachodu, ksiądz dzielił masłem, taka gumka to była coś niesamowitego. Była też grupa dziewczyn, które zostawały po zajęciach. One wracały do domu z piórnikami – opowiada Roman.


Po latach nie mógł o tym zapomnieć. Rozmawiał ze swoją żoną. Jej matka prosiła, aby nie chodziła do księdza Olgierda do oazy. Ona o Nassalskim i jego skłonnością usłyszał po latach w pracy, gdzie poznała jednego z dawnych warszawskich parafian proboszcza.

– Też pamiętam Olgierda. „Korab” tę nazwę wyczytałem z internetu. Dla nas to był dom rekolekcyjny. Wiem, że moja mama była zapytać księdza, czy nie mogłyby siostry chodzić na oazę. I Olgierd Nassalski powiedział wprost. „Pani córkę chętnie bym widział, ale proszę się przygotować, bo ja mam umiejętności, ja badam dziewczynkom kręgosłupy” – wspomina Roman.

Zdzisław nawet rozmawiał z nauczycielem, czy w szkole nie wiedzieli o tych przypadkach. Słyszeli.

– Nie wiem dlaczego, czy to jest jakiś lęk przed grzechem, siłą kościoła. Ta panika dalej jest w ludziach. Dlaczego ci księża są przerzucani z parafii na parafię? – pyta.

Czy coś się zmieniło?


W październiku portal Oko.press oskarża biskupa łowickiego Andrzeja, że krył ks. Wincentego P. 

Duchowny po wyjściu z więzienia, gdzie odbywał karę trzech lata pozbawienia wolności za molestowanie, został wysłany przez biskupa na parafię w Odessie.

Obecnie nie wiadomo, gdzie przebywa. Prowadził rekolekcje na Kaszubach. Zapytaliśmy kurię.

– Tak jak wcześniej, w przypadku Oko.press, tak i teraz nie będziemy komentować tej sprawy – usłyszeliśmy od ks. Piotra Karpińskiego, rzecznika prasowy Diecezji Łowickiej.
 

O sprawę ks. Olgierda Nassalskiego i o postępowaniu ks. Czesława zapytaliśmy proboszcza puszczańskiej parafii Zbigniew Borkowskiego.

– Ta mapa jest dla nas trochę krzywdząca. Ksiądz Olgierd nie był związany z naszą parafią. Nie był duszpasterzem tutaj, zajmował się domem rekolekcyjny. (Pytamy o ks. Czesława – przy. red.) Wie pan, ja tutaj jestem od pięciu lat. Wiem tylko, że taki pracował – komentuje ks. Borkowski.


W najnowszym wydaniu (21.02. br.) "Głosu Żyrardowa i Okolicy" kontynuujemy temat. Dotarliśmy do molestowanych kobiet. Zobacz.

Włodzimierz Szczepański

ostatnie aktualności ‹

Jak oceniasz ten artykuł?

Głosów: 17

  • 4
    BARDZO PRZYDATNY
    BARDZO PRZYDATNY
  • 0
    ZASKAKUJĄCY
    ZASKAKUJĄCY
  • 0
    PRZYDATNY
    PRZYDATNY
  • 3
    OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 1
    NIEPRZYDATNY
    NIEPRZYDATNY
  • 7
    WKURZAJĄCY
    WKURZAJĄCY
  • 2
    BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

3Komentarze

dodaj komentarze

Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.

Treść niezgodna z regulaminem została usunięta. System wykrył link w treści i komentarz zostanie dodany po weryfikacji.
Aby dodać komentarz musisz podać wynik
  • Gość
    ~Dzierzgoń 3 6 miesięcy temuocena: 100% 

    W miasteczku Dzierzgoń k.Malborka kilkadziesiąt lat temu za czasów PRL w l. 1968-1974 księdzem wikariuszem był niejaki ks. Janusz Stanisław Budyn , ur. w Zakopanem w 1938 , zm.2017 w Korsze i tam pochowany a cyt. "seminarium duchowne ukończył w Olsztynie" a gdzie zaczął naukę w seminarium , w Krakowie ? Czy kard.Wojtyła wiedział coś o nim i przerzucił na płn Polski ? Dlaczego trafił do Olsztyna ? Z opowiesci rodzinnych w tym od byłego dzierzgońskiego ministranta wiem że też miał on podobne skłonności . Przerzucany 9 razy z parafii do parafii ostatecznie zmarł jako ks.prałat na Mazurach /Korsze/ i nawet ma tam ulicę swojego imienia w Korsze Co góral robił w Olsztynie , w Dzierzgoniu i Korsze ? Czy "Lolek" coś wiedział ?

    odpowiedz oceń komentarz  zgłoś do moderacji
  • Gość
    ~Piotr 2 ponad rok temu

    Bardzo dziękuję za udostępnienie tekstu, dzięki niemu łatwiej zrozumieć publikację FB, która ukazała się poprzednio. pozdrawiam

    odpowiedz oceń komentarz  zgłoś do moderacji
  • Gość
    ~Czytelnik 1 ponad rok temuocena: 100% 

    Strasznie słaba jakość tekstu, poziom językowy pozostawia wiele do życzenia...

    Edytowany: ponad rok temu

    odpowiedz oceń komentarz  zgłoś do moderacji
  • Gość
    ~Czytelnik 0 ponad rok temuocena: 100% 

    Jakkolwiek treść artykułu cenna i warta uwagi, jednak język pozostawia wiele do życzenia. Czy ktoś to sprawdzał pod kątem poprawności stylistycznej i błędów ortograficznych???

    Edytowany: ponad rok temu

    odpowiedz oceń komentarz  zgłoś do moderacji
tel. 603 755 223 lub napisz kontakt@glossk.pl

KUP eGŁOS

Delegatura wydziału komunikacji na razie na...

Oranżadowy Mikołaj już w drodze!

Jaguar zmienił logo

Marysia

Przynajmniej śmieci nie będą droższe

Sun-Day podbija serca miękkimi gigantami!

11 grudnia wybory do Młodzieżowej Rady Gminy...

Mszczonowskie cheerleaderki w drodze na mistrzostwa...

Trzeba będzie zapłacić za parkowanie przed...

eOGŁOSZENIA

Już teraz możesz dodać ogłoszenie w cenie tylko 5,00 zł za tydzień - POZNAJ NOWE OGŁOSZENIA